Jeśli na Islandię, to tylko w towarzystwie Huberta Klimko-Dobrzanieckiego, specjalisty od odległej wyspy na północy Europy
Hubert Klimko-Dobrzaniecki mógł przybyć w środowe popołudnie (6.09.2017 r.) do Miejsko-Powiatowej Biblioteki Publicznej w Rypinie dzięki znakomitej inicjatywie; za taką bowiem można niewątpliwie uznać Dyskusyjne Kluby Książki. Ich ideą jest propagowanie czytelnictwa w najszerszym tego słowa znaczeniu. Pasja czytania jest sednem idei Klubów Książki. Oprócz miłej atmosfery, którą budują dyskutanci podczas gorliwych dysput lekturowych, Biblioteka i jej czytelnicy czerpią inne ważne profity. Istniejący przy bibliotece DKK gwarantuje organizację spotkań autorskich. Nie inaczej jest w Rypinie. Tutaj Dyskusyjny Klub Książki działa od kilku lat, spotkanie inauguracyjne było 4 marca 2013 r. Klub skupia kilkunastu pasjonatów czytania, którzy, niezmiennie, od kilku lat, potrafią w życiowym pędzie zatrzymać się i wygospodarować „chwilę” na podyskutowanie o przeczytanych lekturach. Dodatkowym atutem z zawiązywania przy bibliotekach czytelniczych grup są dość regularne spotkania z autorami czytanymi przez członków DKK. Finansuje je Instytut Książki poprzez głównego koordynatora w naszym województwie, w tym wypadku Książnicę Kopernikańską. W ramach tej akcji gościliśmy Łukasza Orbitowskiego.
Klimko-Dobrzaniecki, pisarz, poeta, filmowiec, zaczął od wielkiego sukcesu. Lata spędzone na Islandii zaowocowały dyptykiem Dom Róży. Krysuvik, który w 2007 r. został nominowany do Nagrody Literackiej Nike. Za powieść Kołysanka dla wisielca otrzymał nominację do Nagrody Mediów Publicznych Cogito i Paszportów „Polityki”; był również nominowany do literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus za Raz. Dwa. Trzy, Wariat. Kiedy mieszkał jeszcze na Islandii, wydał dwa tomiki wierszy w języku islandzkim. Środowe spotkanie poprowadziła Marta Siwicka, animatorka kultury, na co dzień pracująca w Domu Muz w Toruniu. Spotkanie w sposób szczególny nawiązywało do książki Zostawić Islandię, wydanej w 2016 r. Dla autora ta książka jest przede wszystkim kolażem literackim, czymś pomiędzy reportażem, prozą, esejem, pamiętnikarstwem, bronił się przed napisaniem typowego przewodnika, bo takie już istnieją i nadal się pojawiają. Powstał tym samym obraz samego Huberta Klimko-Dobrzanieckiego na tle Islandii, młodego chłopaka z dolnośląskiej Bielawy, którego marzeniem była podróż do krainy lodu i wulkanów, bezleśnych obszarów, pól lawy, gejzerów… Osobliwości przyrodnicze, budzące fascynację autora, stanowią o wyjątkowości tej wyspy, skrupulatnie odkrywanej przez 10 lat pobytu na niej. Zatem jest to prawdziwy, subiektywny, odkrywający tajemnice autora opisany z dystansu, przefiltrowany przez czas, obraz prawdziwej Wyspy, w której centrum jest nasz bohater.
Wskazówki Huberta Klimko-Dobrzanieckiego dla wszystkich chcących odwiedzić Islandię to zbiór bardzo prostych rad, których udzielił nasz gość. Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę z warunków pogodowych, przyswoić sobie powiedzenie, że nie ma złej pogody tylko są złe ubrania i nastawić w związku z tym na inne odbieranie rzeczywistości. Na Wyspie jest drogo, zatem potrzebować będziemy sporej sumy pieniędzy. Według pisarza najpiękniej Islandia wygląda przez okna samochodu, przez nieustająco wiejący wiatr, częste opady, chłód samochód jest względnie dobrym miejscem do obserwacji islandzkich widoków. Nie ma większego problemu z komunikacją, ponieważ język angielski zna prawie każde dziecko więc islandzki dla turysty jest zbędny. Ponadto trzeba wiedzieć, że Islandczycy są przyjaźnie nastawieni do przybyszów, otwarci i gościnni. Mieliśmy też namiastkę języka islandzkiego, kiedy to autor tłumaczył niuanse językowe, podkreślając skomplikowaną gramatykę i ubogie słownictwo.
Przez czytelników jest postrzegany jako ekspert od Islandii, nazywany islandzkim pisarzem, co akurat autorowi nie ciąży, uczciwie przyznaje, że autorytetem w tej dziedzinie się nie czuje. Wszystko, co opisuje, to są jego subiektywne sądy, jego prywatne widzenie tego państwa, życia codziennego Islandczyków. Jego oczami możemy spojrzeć na Islandię od środka, odkrywając to, co dla wielu przygodnych turystów i doraźnych obserwatorów pozostaje ukryte.
Tytuł książki sugeruje pożegnanie z Islandią, autor jednak twierdzi, że nie mówi ostatniego słowa i być może powróci jeszcze na Wyspę w swoim pisarstwie. Nie zostawia języka islandzkiego, przyjaciół, znajomych, rodziny, siłą rzeczy związek z Islandią zostaje zachowany, a czy znajdzie się ona jeszcze na kartach książek, czas pokaże. My żywimy nadzieję, że jeszcze niejedna odsłona tego tajemniczego państwa w wydaniu Huberta Klimko-Dobrzanieckiego przed nami, czytelnikami.
(Natalia Baran)