Śladami życia, twórczości (i nie tylko) Jakuba Małeckiego
Należałoby zacząć od Śladów, książki, która opisuje ludzkie losy, ich egzystencjalne żywoty. Wszystkie te miniatury mają wspólny mianownik, którym jest śmierć. Mikroświaty Małeckiego w Śladach pokazują samotność, wyobcowanie. W trakcie lektury od początku do końca towarzyszy uczucie swoistego niepokoju. Ten różnobarwny kalejdoskop ludzkich życiorysów o nieprzeciętnej strukturze, fabule, balansujący na dwóch biegunach – realizmu i surrealizmu, zaprowadził pisarza w 2017 r. do grona dwudziestu najlepszych pisarzy polskich i postawił przed szansą zdobycia jednej z ważniejszych i prestiżowych nagród literackich, jaką jest niewątpliwie Literacka Nagroda Nike.
Każda książka Jakuba Małeckiego to prawdziwa uczta literacka. Przed spotkaniem, wśród zakulisowych rozmów, w gronie zaproszonych gości dało się słyszeć najczęściej powtarzającą się frazę – Świetny, dojrzały pisarz. Na spotkaniu pojawili się też tacy, którzy otwarcie mówili, że Jakub Małecki jest ich ulubionym pisarzem, ponieważ ze swoich fabuł czyni ciekawe rozwiązania, każda książka jest nowatorska a historie bohaterów śledzi się z zapartym tchem. Przybyli też tacy, którzy nie znając twórczości bohatera, zostali oczarowani naszym gościem, jego występem. Po tak imponującej autoprezentacji zapewnili, że nadrobią zaległości, sięgając po książki Małeckiego. Krytyka również nie zostaje obojętna na pisarskie „wdzięki” prozaika młodego pokolenia. Świadczą o tym liczne nagrody, które się pojawiają sukcesywnie przy każdej premierze książki. Za Ślady był nominowany o Nagrody Literackiej Nike, jest laureatem Złotego Wyróżnienia Nagrody im. Jerzego Żuławskiego, polskiej nagrody fantastycznej Śląkfa oraz nagrody Książka Miesiąca „Magazynu Literackiego Książki”. Ponadto za powieść Dygot otrzymał nominację do Nagrody Literackiej Europy Środkowej „Angelus” i Poznańskiej Nagrody Literackiej. Natomiast do Nagrody im. Janusza A. Zajdla był dwukrotnie nominowany. Rok 2017 przyniósł mu kolejne wyróżnienie, został bowiem laureatem stypendium „Młoda Polska” przyznawanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Oprócz całkiem już pokaźnej kolekcji książek, którą ma na swoim koncie, wielbiciele pisarskiego talentu Kuby mogli czytać jego teksty w „Przekroju”, „Newsweeku”, „Polityce”, „Angorze”. Publikował też w „Miesięczniku Znak”, „Nowej Fantastyce” i „Tygodniku Powszechnym”.
Pierwsze pytanie dotyczyło dzieciństwa naszego gościa. Ciężko oprzeć się pokusie nie postawienia takiego pytania, mając na względzie dorobek artystyczny, a co za tym idzie wszelkie nagrody i wyróżnienia, które podkreślają wyjątkowość jego twórczości. – To, kim jesteś, robi niewątpliwie duże wrażenie, ale niezwykle fascynujące może być też to, jak ten mały Kuba doszedł do takiej pozycji – powiedział prowadzący spotkanie Marek Taczyński. A Kuba Małecki nie przestaje trwać w zdumieniu tym, co robi, bo jak mówi – nic w moim życiu nie wskazywało na to, że akurat tym się będę zajmował. Nie miałem związku z żadnym środowiskiem artystycznym. Poszedł na bankowość, bo był dobry z matematyki i tak mu podpowiedział wujek. Każdy etap życia Małeckiego można spiąć jedną klamrą, którą były wówczas i nadal są książki – Zawsze lubiłem czytać i dużo czytałem, książki mi się kojarzyły z wielką przygodą, wielka frajdą, książka była dla mnie cenna, bo w dzieciństwie nie mogłem sobie pozwolić na ich częste kupowanie. Do tej pory tak mam, że jak kupuję sobie jakąś książkę, na którą czekam, czy o której słyszałem wiele dobrego, to jest to dla mnie taka chwila, jakbym był tym małym dzieckiem i prezent spod choinki wyjmował.
Nie tylko o prozie w kontekście czytelniczych smaczków można mówić. Nie mniejszą rolę w jego pisarstwie odgrywają tłumaczenia z języka angielskiego. Ma na swoim koncie wiele tłumaczeń, pisarz broni się jednak przed stwierdzeniem, że jego zdolności lingwistyczne są wynikiem talentu, uważa że to rezultat wytężonej pracy i uporu. Przyjemność towarzysząca od dziecka czytaniu pozostała i dzięki temu znacząco ułatwia zajmowanie się literaturą w sensie zawodowym – pewnie to stoi za tym, że te książki pisze mi się i tłumaczy z pewną dozą luzu i frajdą. Nie podchodzę do tego, jak do zwykłej pracy, od zawsze towarzysząca miłość do książek ułatwia mi zajmowanie się literaturą.
Czwartkowe wrześniowe popołudnie (27.09.2018 r.) obfitowało w wiele literackich wrażeń. Było poważnie, zabawnie, humor dopisywał zarówno Jakubowi Małeckiemu jak i naszym gościom. Autor chętnie odpowiadał na pytania, a jeśli ktoś czuł niedosyt rozmowy, mógł w kuluarach wydobyć od autora więcej informacji na interesujące go tematy.
(Natalia Baran)